poniedziałek, 21 października 2013

15.

No heeej XD Widziałam jakąś nominacje do LBA o: Pewnie pomyłka XD Ale i tak to wstawie, ale nie mam pomysłu na pytania, więc poczekacie XD No to co by tu .. Zapraszam na 15, który? która?  Jest później niż miał/a być.

EEEJJJ NIE TAK SZYBKO, JEŻELI JESZCZE NIE PRZECZYTAŁEŚ TEJ INFO NIŻEJ TO SPIE... TZN TO PRZECZYTAJ. NO RAZ DWA XD.
DZIĘKUJE.

Muzyczka i cytaty - Slash- Nothing Left To Fear.
Boże faza na tą piosenkę. A tekst mega. Chciałabym ten rozdział zadedykować komuś.
Dla ciebie B...
____________________________________________________________________________________
Duff.
-Chłopie zjebałeś to.- Rzucił w moją stronę Axl. Tak zwana ruda małpa. - A i ubierz się, a nie świecisz klejnotami.
Raz uznałem, że ma rację i podniosłem z podłogi swoje ciuchy. Pokój jak na zawołanie opustoszał. Przebrałem się z prędkością światła i usiadłem na podłodze.
Muszę pomyśleć...
Jak mogłem....
-Nie przejmuj się tak nią. Ejj, masz mnie.- Powiedziała Michelle, przytulając się do mnie.
Wściekłość przebiegła przeze mnie. Ona jeszcze ma czelność wtykać swoją mordę po tym co się stało? Trzymajcie mnie bo jej chyba... tę buźkę obiję. Ścianą. Zerwałem się gwałtownie zwalając ją podłogę.
-Zamknij się! I wypierdalaj!
Skuliła się i patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem. Niestety chuj mnie to obchodziło. Miałem ochotę coś rozpieprzyć...
-A-ale..
-Nie słyszałaś?! WYPIERDALAJ.
Poderwała się i wybiegła owinięta zasłoną na ulicę. Na powrót usiadłem na ziemi i złapałem się za głowę.
- Co ja kurwa najlepszego zrobiłem...

Slash.
-Wydaje mi się, że powinniśmy wrócić.- wierciła mi dziurę w brzuchu Ag.
-Znam go lepiej. Uwierz mi.
- Mimo wszystko, uważam...
-Nie martw się o niego. To dwa metry czystego lekceważenia.
-I właśnie to mnie niepokoi.
Wyminąłem szybko słup na który mało co nie wpadłem i stanąłem przed nią.
-Nie martw się.
-Ale ja widzę, że coś jest nie tak... Z Veronicą już nie jest jak było. A Duff..
-No co Duff?
-Nie wiem, ale czuje, że powinniśmy wrócić.
Odgarnąłem włosy z oczu, bo prawie jej nie widziałem  i powtórzyłem jeszcze raz.
-Nie martw się nim. Uwierz mi, chciałby być teraz sam...
-Jak tak uważasz.
-Tak tak właśnie myślę. Chodź może pójdziemy gdzieś na spacer.- Spytałem chwytając ja  za dłoń. Uśmiechnęła się speszona i kiwnęła głową.
-Dobrze..

Vic.
Siedziałam sama na moście.
Owinięta bluzą Stevena i zostawiona by pomyśleć.
Mała zagubiona zabawka.
Dyndająca nogami nad spienionymi falami.
Nie bojąca się już niczego.
Czyżby..?
Toń rzeki taka niebezpieczna, a zarazem taka swojska. Idealnie niebieska.
I znów zostałam sama.
Z tym wszystkim.
Mamo? Mamo...
Taka niebieska.

" -Kiedyś będzie pięknie.- powiedział złotowłosy chłopak nawijając sobie włosy opierającej głowę na jego piersi dziewczyny.
-Obiecujesz?- spytała niepewnie splatając swoje palce z palcami chłopaka.
-Obiecuje."

Obiecał.
Złamane obietnice. Już nic się nie liczy.
A miał być dom. Wielki, przestrzenny, drewniany z kominkiem. A została tylko ruina...
Chwyciłam kamień leżący obok i rzuciłam do rzeki.
Zginął jak moja nadzieja.
Utopił sie jak ja.

 Nie płacz,
wcale nie będzie bolało


Mówi się że po burzy zawsze wychodzi słońce.
Czekam na słońce.
Swoje słońce.

Slash.
Wzgórza Hollywood.
Zdecydowanie od dziś jedno z moich ulubionych miejsc.
-Chodź!- zawołała Agnes.
Tak niewinnie wyglądała na tle niebieskiego nieba. Machając do mnie i śmiejąc się do mnie. Taki piękny dziś dzień. W sumie to powinienem się jebnąć w głowę. Związek mojego przyjaciela się rozpieprzył, a ja mordę cieszę z Ag.
Chuj z tym.
-Wiesz co?- pyta się mnie cicho.- Nie chcę, żebyś wziął mnie z jakąś cholerną romantyczkę, ale tu jest pięknie.
Spoglądam na nią. W oczach ma zachwyt. Czuje się szczęśliwy.
Szczęśliwy jak nigdy. Łapie ją za dłoń i ściskam mocno.
Takie chwile jak dla mnie mogą trwać wiecznie.

Duff.
Myślenie o tym wszystkim mnie dobija, ide się napić.
Wychodze z domu, jak zawsze nie zamykam drzwi i kieruje się do pierwszego lepszego klubu. I co z tego, że nie mam kasy, zaraz się zbajeruje jakąś laskę i będzie dobrze. Już i tak nie mogę pogorszyć swojej sytuacji. Szybko lustruje ludność i szukam jakiejś niewinnej i kasiastej duszy. Namierzona.
I ruszamy do akcji...

*Ileś tam jebanych godzin później*
-Człowieku czyś ty kurwa oszalał? - słyszę gdzieś z góry? Prawa? Lewa? Nie ważne.
Rudy się drze. Podnoszę ciężkie powieki i mówię słabym głosem.- Spieprzaj.
-No kurwa... Trzeba będzie holować. Jeszcze ci mało? Jeszcze kurwa chcesz ją zranić?
Jego słowa mnie otrzeźwiają. Wlany alkohol jakby się ulatnia. Ponury nastrój powraca.
-Zamknij się. Zamknij sie kurwa.
Bełkoczę i zrywam się mało co nie przypierdzielając w ścianę. Chwiejnym krokiem wychodzę.
-Ejj czekaj..- słyszę jeszcze rudzielca. Nie zatrzymuje się i idę przed siebie.
Aż nagle ciemno przed oczyma.
I zgon.

______________________________________________________________________________
TYLE NA DZIŚ BO BRAK WENY ;___;
POZDRAWIAM CZEKAJĄCYCH :***

wtorek, 15 października 2013

W.P.

WIELKI POWRÓT.
Nie bijcie ;_;
No więc tak sprawa nr1.
Z WIELKIM bólem serca i po dłuższym snuciu historii stwierdziłam, że zmienie czternastkę gdyż nie pasuje mi do późniejszej (wymyślonej przeze mnie) wersji mojego zacnego (chujowego) opowiadania.
tak ;_;
nr.2
Rozdział nie będzie jeszcze dzisiaj, ale dopiero jak znajdę troche czasu.
( wiecie szkoła, bierzmowanie i te sprawy) Czyli będzie jakoś tak pod koniec tygodnia.
Stawiam na piątek.
Powód mojej nieobecności?
Internet.
A za spam baaardzo dziękuje, jak będe miała czas to poczytam ;3
....
A na przeprosinki :
jedno z moich ukochanych zdj *-*