poniedziałek, 11 listopada 2013

17.

Bo się nudzę.
Dziś jest dzień, w którym żałuję, że nie żyłam w tamtych czasach.
Tak bardzo ♥
Codziennie ;___;
Tak do czytania ♥
____________________________________________________________________________________
Vic.
Ta.. jak wiatr minęły dni od mojej ostatniej wizyty w jakże uroczym Troubadour. 2 tygodnie, w które zdążyłam popaść w depresje, i przyzwyczaić się do swojej profesji- striptizerki. Zostać zdradzoną przez dwu metrowego debila i polubić Izziego.

-Kurwa.- mruknęłam do siebie witając nowy (nie) piękny dzień. Czas iść do mojej (nie) kochanej pracy. Po dwóch.. wolnych tygodniach. Przetarłam oczy i powolnym ruchem wstałam z łóżka. Następnie chwyciłam ciuchy z walizki, które nie wiem nawet kiedy uprała mi Ag i na paluszkach udałam się do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic, omijając wzrokiem siniaki, które gęsto pokrywały moje żebra i uda... Umyłam głowę zużywając chyba połowę jej kokosowego szamponu, żeby zmyć z siebie zapach Hell House'u i Duffa.. Ubrałam się w koszulkę Kiss, czarne długie spodnie i grubą bluzę Stevena, której zapomniałam mu oddać. I moje nieodłączne czerwone conversy.
Roztrzepałam nad wanną włosy, aby szybciej wyschły i udałam się na dół do kuchni, żeby zrobić śniadanie i tym samym jakoś odwdzięczyć się Ag. Kiedy już się z tym uporałam a adresatka tego gestu jeszcze nie zeszła, chwyciłam jedną kanapkę, zarzuciłam kaptur na głowę i zamykając za sobą drzwi z wielkim uśmiechem (nie) wyruszyłam do Troubadour.
skręć w lewo. spuść wzrok, omijaj ludzi. nie potknij się.
Zawsze jak idę ulicą czuję jakby wszyscy ludzie mieli w oczach rentgen. Prześwietlają mnie. I choć nie wiem jak schowam się w środku, wciąż nie czuję się bezpieczna.
przejdź przez ulicę. tylko uważaj, żeby cię nic nie pizdło. skręć w mało uczęszczaną dróżkę.
Teraz czeka mnie najgorsza część drogi, którą lubie najmniej. Zapuszczone uliczki. Ogarniająca je ciemność, mimo świecącego nad Los Angeles słońca. Zapach alkoholu pomieszany z drażniącym węch zapachem moczu, fajek i brudu. Ręce zaciskam w pięści i patrząc prosto przed siebie w jeden punkt, szaleńczo wyrywam do przodu. Moją uwagę przyciąga jednak kałuża krwi i leżący w niej na wznak dość spory człowiek.
Tylko się nie zatrzymuj. To pewnie ćpun, który przedawkował, albo alkoholik. Ciekawość bierze górę, przystaję i odwracam głowę w lewo.
Boże..
długie blond włosy. kowbojki. obita morda.
Z mieszanymi uczuciami i przemawiającą przeze mnie jednocześnie złością, klękam powoli przy nim i chwytam go za wiotką w moim uścisku dłoń.
tętno wyczuwalne. ledwo, ale jest.
w panice zaczynam okładać go po twarzy.
-Wstawaj ty skurwysynu! No raz dwa!
Przerażenie mnie paraliżuje. Nie mogę się nad niczym logicznie zastanowić.
On tu może leży z 4 dni..
Przeze mnie. a jak umrze.  jak się nie obudzi. twoja wina. wszystko twoja wina.
Trzęsące się ręce przyciskam do skroni.
on mnie nie obchodzi. on mnie nie obchodzi. on mnie kurwa nic nie obchodzi.
I staram się nie płakać.
Tak jestem silna - powtarzałam wiele razy. Teraz jednak czuje, że nie będzie tak łatwo.
Ale co ja mam teraz zrobić? - pytam siebie próbując trzeźwo myśleć. Sama go podnieść nie dam rady.
Izzy! Miał przecież iść dzisiaj do klienta po kasę, bo trzeba zapłacić za prąd, może Du..On będzie miał szczęście.
Podnoszę się i wybiegam na ulicę.
Naiwna.
Myślałaś, ze co? Że Izzy nagle magicznym sposobem pojawi się tu i teraz bo tego potrzebujesz? I co, może jeszcze na koniu?
Straciłam nadzieję i stoję sama, trzęsąc się wśród tłumu ludzi.
Naiwna.

                                    Wszystkie marzenia, które trzymaliśmy tak blisko
                                             Wydają się wszystkie iść z dymem
                                       Oh, pozwól mi szepnąć do Twojego ucha... 



Axl.
 Wybrałem się na ratowanie tego sukinsyna Duffa. Oczywiście, że nie z własnej inicjatywy. Jak dla mnie mogą go pożreć dżdżownice.
Głupie blondi.
Jednak  trudno mi się było skoncentrować na przeczesywaniu uliczek, bo gdzieniegdzie zawsze stała jakaś fajna niuńka. Jak odrzuciłem grzywę do tyłu i puściłem do jednej oko, to mało co nie dostała orgazmu na środku ulicy.
Ahh ten mój urok osobisty.
Ale dobra koniec. Trzeba znaleźć blondi. Założyliśmy się o to, ze zerwie z Vic i co? Ma się to szczęście. Rudy ma zawsze rację. Ciul wisi mi 5 dolców. Pomijając to, że Veronica jest wolna..
Idę, idę i dwie przecznice przed Troubadour, widzę dwie osoby w jakiejś uliczce.
Dziki seks?
Nie raczej nie.. Czekaj czekaj..
Duff w kałuży krwi, a nad nim..Vic? Odgarniająca mu pozlepiane krwią włosy z czoła?
Jak mną w środku miotnęło.  Zaciskam tylko pięści. Po tym co jej zrobił, ona KLĘCZY NAD NIM? Nie no kurwa co za kobieta.
Jakbym był na jej miejscu to dowaliłbym mu centralnie w jaja, a potem sprawdził wielkość miseczki. A potem dostałbym w mordę od Isbella.  No tak, jest jeszcze pan "mnie tu nie ma".
Nigdy nie zrozumiem świata kobiet.
Wracając do dosyć niezręcznej sytuacji.
Wycofuję się z uliczki, starając się nie zwrócić na siebie uwagi. A potem skieruję swoje kroki do Troubadour do "kolegi od kieliszka". Niestety moje plany poszły w chuj...
Victoria podnosi wzrok. Wygląda na mocno przerażoną. Rzuca wzrok na mnie, na Duffa, wstaje.
Stoi na przeciwko mnie... tak blisko. Wpatruje się we mnie z prośbą w oczach.
Podchodzi. Wtula się we mnie. I zaczyna biec, przerażona co raz oglądając się za siebie- w naszą stronę.
Po chwili znika w tłumie ludzi.
Zupełnie nie wiem co się przed chwilą stało. Stoję jak ciota w tej uliczce wypatrując jej tam, gdzie już jej nie ma.
-I zostaliśmy sami blondi.
                                                                 ________
                                                           Ale Angie, Angie...
                                    Nie możesz mówić, że nigdy nie próbowaliśmy
                                                  Oh, Angie, jesteś piękna... tak
                                                  Ale czy nie czas się pożegnać?
                                                    Angie, nadal Cię kocham
                                    Pamiętam te wszystkie noce kiedy płakaliśmy


_______________________________________________________________________________
Krótko- wiem.
Nic się nie dzieje- wiem.
Przepraszam ;__; Ale w 18 to ja już zrobię taką akcje..( dżołk) Nie no postaram sie ;3
A ten rozdział tak na umilenie w miarę długiego weekendu. Pozdrawiam. ;3

5 komentarzy:

  1. Krótko, ale jak! Dziewczyno rozdział jest naprawdę genialny!! I za nic tu nie przepraszaj, bo rozdział jest naprawdę świetny. Już nie mogę się doczekać nowego ;33 Dodaj coś szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za Twój komentarz u mnie ;)
    Z tego co pamiętam nie informuje Cię o nowych rozdziałach, ale jeżeli chcesz, żebym Ciebie informowała to wpisz się do zakładki "Informowani" ;)
    I jeszcze raz dziękuję, takie komentarze wiele dla mnie znaczą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To się porobiło.. Ale to dobrze, lubię takie akcje. CIERP BLONDASIE XD
    A zakończenie najlepsze.. Chciałabym zobaczyć wtedy minę Axl'a.. A właśnie.. ciekawe czy w końcu się uda mu jakoś do niej zbliżyć.. Byłoby fajnie x D Ale to Twoje opowiadanko i Twoje pomysły ;*
    Wiedz tylko, że całe Twoje opowiadanko jest zajebiste! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AJAJAJAJ NA PRAWDĘ ?
      Wiedz tylko, że takie komentarze wiele dla mnie znaczą.
      I tak już się domyśliłam że kochasz Axl'a XD

      Usuń
  4. A ja chcę żeby Vic była z Izzy'm. :>
    Duff ty pijoku ludzi nie strasz XD
    Gdzie jest mój Popcorn? :")

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś i przeczytałeś całe moje wypociny to napisz coś ya know. Gunsi za hejty nie gryzą..No może Slash..trochę...bardzo. Uważaj bo cie kurwa zje.