piątek, 5 lipca 2013

1.

-Czy ty się kurwa musisz zawsze spóźniać?- Krzyknęłam do koleżanki, która chybotliwie podążała pełnym ludzi chodnikiem. Wina obcasów, choć alkohol też wchodził w grę- Agnes lubi sobie wypić.
-I co się do jasnej cholery drzesz. Przecież idę.- Odparła wsiadając do samochodu.
-Kurwa upieprzyłam sobie spodnie.- Siedząc już w samochodzie oceniała rozmiary "plamy" i miotała krótkie przekleństwa.
-A co mnie obchodzą twoje spodnie. Koncert się za chwilę zacznie.
-Kobieto nie rób sobie nadziei, pewnie będzie takie gówno jak zwykle.- Zamyśliła sie chwilę- Masz coś mocniejszego?
-Gdzieś z tyłu mam jeszcze dwie butelki Danielsa.
Agnes powoli podniosła sie z siedzenia i "wtarabaniła" się między siedzenia, a ja tymczasem odpaliłam samochód. Powoli ruszyłam osiągając coraz większą prędkość. Agnes gwałtownie się odwróciła ściskając dwie butelki w rękach.
-Nie popsułam sobie fryzury? - Spojrzałam na nią. Blond i natapirowane jak zwykle. Miała na sobie zwykłą czarną bluzkę z Mistifits, jeansy i jej ukochane ciężkie buty. Skórzana, czarna ramoneska okrywała jej opalone ramiona. Ja natomiast byłam blada jak ściana. Miałam kasztanowe włosy układające się w lekkie fale ( no cóż nie oszukujmy się, moich włosów nie dało sie natapirować) Ubrana w koszulkę z logo led zeppelin, jeansy, czerwone conversy i podobną kurtkę jak Ag odpowiedziałam skręcając ostro w lewo.
-Nie, a co będzie tam ktoś wart uwagi?
-Może tak, może nie...- Powiedziała tajemniczym głosem Agnes.
-Nie wkurwiaj  mnie, wiesz co daj mi tego Danielsa.
-Ale ty prowadzisz. -popatrzyła na mnie zaskoczona.
-No i co, ty nigdy nie łamałaś prawa świętoszku?- Kpiącym wzrokiem patrzyłam sie na nią czekając na odpowiedź.
-Ciocia Vic się nam buntuje? - spytała podając butelkę.
-No a jak- I pociągnęłam spory łyk.

Wysiadłyśmy pod obskurnym klubem, niczym nie wyróżniającym sie od pozostałych na Sunset Strip. Ze środka wydobywały sie krótkie akordy, zwiastujące niedługo zaczynający sie koncert. Wysiadłam zamknęłam samochód, a kluczyki wrzuciłam do kieszeni. W głowie czułam lekki szum, po Danielsie ( opróżniłam prawie całą butelkę).
Tłok przy wejściu powoli sie zmniejszał, popychając sie i przeklinając "wpływał" do środka.
-Chodź - pociągneła mnie za ręke Agnes- Musimy być pod samą sceną.
-A po chuja- spytałam obijając sie o jakiś ludzi.
-Coś czuje, że ten koncert będzie niezły.- puściła mi oko.
Kiedy jakimś cudem dopchnełyśmy się jak najbliżej, zaczełam obserwować przygotowujący sie zespół.
Pięciu chłopaków, wyglądających całkiem inaczej, niż dotąd widziałam, różniących sie od siebie, ale tworzących jedną całość, co było czuć. Wysoki blondyn rozmawiał z niskim, który co raz pałeczkami postukiwał w stojącą przed nim perkusje, trzeci stojący troche z boku i strojący gitarę, niewysoki z czarnymi włosami i przenikliwym wzrokiem taksował spojrzeniem stojący przed sceną tłum. Natomiast dwaj pozostali- Rudzielec z bandamką i mulat z burzą czarnych loczków opadających mu na twarz i zasłaniających mu ją,z nasadzonym na nie cylindrem, siedzieli na schodkach sceny i zawzięcie o czymś dyskutowali.
Po chwili wszyscy wkroczyli na scene ustawili się i zaczęli grać.
Muzyka była świetna, już nie mówiąc o energii występujących. Rudzielec latał po scenie, w ogóle sie nie męcząc i bosko chrypiąc, gitarzyści- wysoki blondyn i mulat też dawali niezłego czadu. Nagle Agnes wyjeła z kieszeni kurtki swój stanik i wiszcząc wrzuciła na scenę. Na twarzach występujących pojawiły sie uśmieszki.
-Co ty kurwa wyprawiasz?- Spytałam próbując przekrzyczeć muzykę jak i drący sie tłum. Popukałam sie jeszcze w czoło i niewiele myśląc wskoczyłam na scenę, wzięłam stanik i zlazłam. Po powrocie wsadziłam go zaskoczonej Agnes na ten jej głupi łeb.
-Nie wydurniaj sie.
W tle usłyszałam lekko zachrypnięty śmiech. To ten rudzielec. Pozdrowiłam go środkowym palcem. On tylko się uśmiechnął i wrócił do śpiewania. Lekko jeszcze  w szoku powoli poddałam sie muzyce.

Wychodziłyśmy po skończonym koncercie. Nie nie wychodziłyśmy, byłyśmy niesione przez tłum. Czułam lekki niedosyt, trzeba częściej wpadać na ich koncerty. Kiedy zrobiło sie trochą luźniej usłyszałam głos Ag.
-Ale sie dzisiaj wydurniłaś.
-Przymknij sie.
Wsiadłam do samochodu i próbowałam odpalić.
Próbowałam.
-Kurwa!- walnęłam w kierownice otwartą dłonią, a odgłos klaksony wystraszył stojących jeszcze przed klubem ludzi, którzy zaczęli mi wyklinać. Pokazałam im odpowiedni do sytuacji gest, chwyciłam butelką z pozostałościami po trunku, wysiadłam  z samochodu i ruszyłam w stronę maski. Podniosłam ją i oparta łokciami o krawędź samochodu, popijając alkohol  patrzyłam jak wylatuje stamtąd siwy dym.
Gdzieś za sobą usłyszałam głośny gwizd i słowa "no no no", podniosłam gwałtownie głowe i uderzyłam nią o maskę.
-Cholera. - Krzyknęłam odwracając sie w stronę z której najprawdopodobniej dobiegł gwizd.
Ujrzałam czarny samochód z opuszczoną szybą w której ukazała sie twarz mulata a na niej cwaniacki uśmiech.
-Może panienki podwieźć?
No tak, po tym jak wyszłam na idiotkę mam jeszcze z nim jechać? Oczywiście, że...
-Tak, chętnie.- powiedziała za mnie Ag.
-Poradzimy sobie.
-Czyżby?- spytał rozmówca.
-Tak.
Rozmowę przerwał dźwięk uruchamianych silników, i po chwili inne samochody wyjeżdżały spod klubu.
-Ciao Slash. - Pisk opon i po chwili zniknęli za rogiem. A Agnes już pakowała dupe do auta.
-Gdzie ty sie do jasnej cholery wybierasz?
-No jadę z nim.
-A ty go chociaż znasz?
-A muszę?- Zaśmiała się.
-To wsiadasz czy nie? - spytał lekko już zniecierpliwiony Slash.
-No dobra- powiedziałam zrezygnowana.- A co z moim autem?
-Sie nie przejmuj.
Wsiadłam obok Agnes do samochodu. W środku niemiłosiernie śmierdziało fajkami. A właśnie..
-Masz papierosa?
-Mam, mam- Podał mi paczkę i zapalniczkę i obdarzył uśmiechem.
Otworzyłam okno odpaliłam sobie jednego, zaciągnęłam się i z papierosem w ustach spytałam- A gdzie ty nas w ogóle wieziesz?
-Do miejsca w którym pomieszkujemy.- Pomieszkujemy? O robi sie ciekawie...-HellHouse, słyszałaś?
Alkohol zmącił mózg, nie potrafiłam sobie przypomnieć. - Coś tam tak.
Slash prowadził szybko, ale samochód był na tyle dobry, że się tego nie wyczuwało. Pogawędka Ag i Slasha sprzyjała temu że powoli zapadałam w sen... Z otępienia wyrwał mnie głos mulata.
-A ty szalona jak masz na imię?
-Veronica, ale mów mi Vic.- W sumie był całkiem miły. Podwiózł nas, dał fajki...
-Veronica, wyjebiste imię.
-Nie powiedziałabym. Slash jest o wiele lepsze. - odparłam wypijając ostatnie krople Danielsa.
-Slash to tylko przezwisko. Tak na prawde nazywam się Saul .
-Puste.-Stwierdziłam ze smutkiem i wywaliłam butelkę przez okno. Usłyszałam tylko głuchy brzęk rozbijającego się na ulicy szkła.
-Kobieto nie chce mieć na karku glin.- Powiedział skręcając gwałtownie.
-Oj przepraszam. - i zaniosłam się niekontrolowanym śmiechem.
Slash zaparkował przed straszną ruderą, dziwiłam się, że to się jeszcze nie rozpadło...
Widocznie mieszkał z zespołem, bo pod domem stały zaparkowane tamte samochody, które wyjeżdżały wtedy spod klubu, a w środku paliło się światło.
-Witajcie w HellHouse.
I poprowadził nas w stronę drzwi.

Weszliśmy i od razu dopadł mnie zapach papierosów i alkoholu. Powietrze było aż ciężkie od papierosowego dymu. Przeszliśmy przez pomieszczenie, które kiedyś było zapewne holem, teraz przypominało istny burdel. Opakowania walały się wszędzie, po alkoholu, po  papierosach i po jedzeniu na wynos.
-Lekki tu bałagan.- podsumował Slash.
Weszliśmy do następnego trochę większego pomieszczenia. Nie było tam prawie w ogóle mebli podłoga była zawalona ubraniami i jakimiś śmieciami. Na jedynej desce rozłożył się pan Żyrafa z papierosem w jednej dłoni, a butelką w drugiej. Na małym drewnianym stołku siedział Rudy, o dziwo bez zaopatrzenia. Natomiast  koło Żyrafy na podłodze leżał całkiem wstawiony niski blondyn pomrukując coś pod nosem. A czarnego nie było wcale.
-No no no Slash kogo ty nam tutaj sprowadził? -Spytał kpiącym głosem Rudy.
-Koleżanki- odpowiedział zapytany. - To jest Agnes, a to- tu wskazał na mnie- Veronica.
-Mówiłam, żebyś mówił mi Vic.
-Jak wolisz. Tam rozłożył sie Duff. Ten Rudzielec to Axl. Te zwłoki pod nogami to Steven, nie przejmuj sie nim on tak zawsze. Izziego gdzieś wywiało, pewnie ma klientów.
Przez chwile stałyśmy w drzwiach, bo nie było gdzie usiąść, a nikt chyba nie miał zamiaru nam ustąpić.
-Duff weź kurwa zejdź, niech panienki sobie usiądą.- Zareagował Slash.
-Odpieprz sie.
-Jak cie kurwa grzecznie prosze, to ty zechciej mnie kurwa posłuchać i grzecznie zejść.
-Dobra, dobra. Powiedział Duff i zniknął w głębi domu. Razem z Agnes rozłożyłyśmy się tam a Slash przysiadł na krześle, które jakimś magicznym sposobem pojawiło się w pokoju.Dostałyśmy butelki i papieroska.
-Czy takie grzeczne dziewczynki nie powinny już spać? - Spytał nas Axl, kładąc nacisk na słowo "grzeczne" i uśmiechając się ironicznie.
-A co cie to kurwa obchodzi?- uniosłam sie. Popatrzył sie wrogo i wyszedł.
-Z Rudzielcem lepiej nie zadzierać- poinformował mnie dobry wujek Slash.- Szybko sie wkurza.

Całą noc siedzieliśmy, gadaliśmy, popijaliśmy, popalaliśmy. Ogólnie gadka się kleiła, dowiedziałyśmy się kilku rzeczy o chłopakach, i było całkiem fajnie. Slash później poszedł po moje auto. Zostałyśmy więc same z blondynami ( Michael zdążył już wrócić) , ale Steven się nie liczył, bo leżał jak martwy i się nie odzywał. Od czasu do czasu, obrócił się, czy coś szepnął. Cały czas nawijał Duff, co minute się mnie o coś pytał. Odpowiadałam życzliwie i z uśmiechem, ale w środku trochę byłam wkurwiona, bo ani łyknąć, ani zapalić.
Tak więc rzuciłam to wszystko w cholerę i zaangażowałam się w rozmowę. Slash długo nie wracał. Miałam nadzieje, że nie rozbijał się gdzieś moim autem. Po  chwili wyłączyłam się z rozmowy co spotkało się ze smutnym wzrokiem Michaela, ale wytłumaczyłam że jestem już lekko senna, co skwitował kiwnięciem głowy. Siedziałam tak i słuchałam jak rozmawiała z nim Ag. Cichy szmer rozmów powoli wysyłał mnie w kraine słów, aż w końcu urwał mi się film.
__________________________________________________________________________________
Proszę o komentarz i szczerą ocenę c:

4 komentarze:

  1. Zajebiste. Lecę czytać dalej :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Steven zgona zaliczył. :') A szkoda, mógł z nimi porozmawiać. XD Swoją drogą, co oni tak osobno tymi samochodami? :)

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś i przeczytałeś całe moje wypociny to napisz coś ya know. Gunsi za hejty nie gryzą..No może Slash..trochę...bardzo. Uważaj bo cie kurwa zje.