Już piąteczek i tylko tydzień do szkoły :c. Wiadomo, że w roku szkolnym będę dodawała...mniej XD i może zacznę dawać One Shoty. No a dziś zostawiam was z obiecywaną wczoraj 11 miało jej nie być, ale wena zbudziła o 5 ;__;. Zostawiam was z weselszym? Nie i tak naplącze ;3
O BOŻE SŁUCHAM NA OKRĄGŁO :OO http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=cLfzu0CeyMQ
+dodałam zdjęcie tego Marka, wreszcie możecie zobaczyć tego zajebiście przystojnego skurwiela ;3
___________________________________________________________________________________
Izzy.
Starałem się jak mogłem, by jej pomóc. Nie było tak łatwo... Zauważyłem jednak, że lubiła moje towarzystwo. Najbardziej lubiła ze mną milczeć albo śpiewać- w zależności od jej nastroju. Próbowała trochę gotować ale nóż "sam jej uciekał" w stronę bladej i jeszcze nie poranionej skóry kiedy Duff przybywał do domu albo chociaż stawał w drzwiach. Tak więc na powrót żywiliśmy się gulaszem lub herbatnikami. Mi osobiście wystarczała sama woda. W każdym bądź razie jakoś sobie radziliśmy. Te kilkanaście już wspólnych miesięcy z chłopakami i byliśmy bliscy sobie niemalże jak rodzina. Veronica wiele razy chciała mi dać duże sumy pieniędzy "na jedzenie, czy tam na co chcę". Nie tylko ze względu na to, że chciała ich się zwyczajnie pozbyć, chciała nam też pomóc. Myślała o nas. Jako prawdziwy dżentelmen jej odmówiłem, tak więc dawała "potajemnie" Slashowi jakąś kasę, a ten zamiast zaopatrzyć nas w jedzenie, kupował alkohol i fajki. I to trzeba przyznać. Tego akurat nam nie brakowało.
Całe dnie spędzała "z dala" (jeżeli tak się dało w tym garażu..) od nas leżąc zwyczajnie na podłodze i wpatrując się w przyznam sam- niezbyt czysty sufit. 19 zrobiliśmy "małą" imprezę i obrobiliśmy kilka naiwnych lasek i z cnoty i z kasy. Ale wracając na chwilę do Slasha, nie można było na nim polegać w kwestii zakupów. Procenty procentami ale samym alkoholem człowiek nie żyje ( no ok tylko Slash..) Wracając do tematu. Żal było na nią patrzeć. Duff omijał ją szerokim łukiem ale w oczach też miał taką samą jakby pustkę.. Czyżby go to nie obeszło? Nie wiem. Trudno jest się dogadać z najebanym Stevenem, a to on spędzał najwięcej czasu z Michaelem. Chciałem jej pomóc, albo chociaż częściej z nią przebywać. Nie mogłem. "Interesy". Axl nie pomagał z tymi swoimi głupimi docinkami i żartami "jaka to długa jest jego trzecia noga" A Vic? Mizerniała z dnia na dzień. Chyba nie powinna iść na koncert. Koncert? Będą z dwie góra trzy osoby. Wiele nie zarobimy to pewne, a trochę by się przydało. Struny nie są samoodnawialne.. Mogę poprosić Veronicę. Ale uważam, że to głupio przyznać się do tego, że piątka fizycznie ( nie, nie psychicznie) dorosłych facetów nie umie się utrzymać...
Slash.
Wreszcie jakieś zajęcie. No zgadnijcie, czy mieliśmy próby. No kurwa tak. Jakieś były. Ale panu idealnemu (czytaj Pieprzonemu Panu Rose) nic nie pasowało. Uparł się na nasze dwie nowe piosenki. A my kurwa mamy się podporządkować bez gadania. Szczęście, że była Ag. Siedziała na wszystkich próbach ( była tylko kurwa jedna czy dwie) a raz nawet zabrałem ją kurwa na spacer. Rozmawialiśmy o Vic. Ja w sumie coś podejrzewam, ale te podejrzenia nie są zbytnio miłe, więc nie poinformowałem o nich mojej rozmówczyni. Ale Vic jest dobra. Lubiłem ją. To dzięki niej miałem na fajki i Danielsa. Lubiła jak jej gram. Bez zbędnych rozmów. I tego mi brakowało. Zwykłego grania. Ale w sumie można powiedzieć, że rozmawialiśmy. Muzyką.
Chwytaliśmy za gitary i porozumiewaliśmy się dźwiękami.
I było zajebiście.
Aż do koncertu.
-Slash?- usłyszałem za sobą szept. Zbieraliśmy się właśnie z chłopakami do wyjścia. Godzina dwudziesta piętnaście. Wiadomo chcieliśmy być "wcześniej".. Odwróciłem się. Stała tam opierając się o ścianę. Miała podkrążone oczy, zmęczone spojrzenie. Długie włosy były rozpuszczone i po kołtunione. Ubrana była w bluzę z długim rękawem, którą sam na jej prośbę jej kupiłem i długie spodnie. Przytrzymywała się za głowę.
-Słucham?
-Mogę mieć do ciebie prośbę? - spytała z nadzieją.
-Oczywiście.-odparłem.
-Wróciłbyś po mnie..?
Popatrzyłem na nią jak na nienormalną. W tym stanie? No chyba nie..
-Proszę..-spojrzała na mnie z nadzieją.
-Veronica, czy ty widziałaś..
-Tak. - zacisnęła wargi w jedną kreskę. - Po prostu chciałabym tam być, to dla mnie ważne.
-Slaaash idziesz? - darli się jak debile chłopaki.
-Proszę..
-No dobra będe za pięć minut.- i poleciałem do samochodu.
Pięć minut później, to my byliśmy dopiero pod klubem. Ku ogólnemu zdumieniu wsiadłem jeszcze raz do samochodu i się wróciłem. Czekała na mnie przed Hell Housem. Uczesała się i pomalowała, jednak zmęczenia nie ukryła. Ubrała bluzkę z Stonesami i czarną skórzaną ramoneskę i czarne spodnie. Na nogach miała czerwone conversy.
-Wsiadaj. - krzyknąłem tylko i bez wyłączania silnika czekałem, aż wsiądzie. I od razu ruszyłem.
Jak można się było domyśleć byłem tylko kilka minut przed rozpoczęciem. Kiedy zaparkowałem i wysiedliśmy od razu popędziłem do środka rzucając tylko przelotnie okiem na wiszące na słupach plakaty
Na zapleczu Axl zwracał ostatnie uwagi i sam był nieźle zestresowany. Ludzi pod sceną była zaledwie garstka ale cud, że w ogóle ktoś przyszedł. Jakieś gostki rozkładały nasz sprzęt. Chwyciłem i swoją gitarę i zacząłem pogrywać jakieś siedzące mi w głowie piosenki.
-Ok już możecie wejść chłopaki.- poinformował nas miły facet. Mark- właściciel.
Duff.
Weszliśmy po tym jak Mark nas zaprezentował. Zaczęliśmy od Reckless Life - oczywiście durnowaty pomysł Axla, by grać nasze piosenki...
-Walę wszystko i nie czuję bólu
Wiesz, że nie muszę się kontrolować
Żyję wśród niebezpieczeństw,
Teraz już zawsze na ostrzu
We łbie kłębią się wizje milionów dolców
Taki sposób na życie
Nigdy mnie nie pogrążył
Wiem jak przetrwać
Ty wiesz, że znam swoja rolę
Skrzeczał nasz wokalista. Grałem całą duszą i sercem jak zawsze, ale myśli o czym innym zajmowały moją głowę. W uszach brzmiał krzyk Veroniki po moim wyjściu. Słyszałem go za zamkniętymi za sobą drzwiami... Zresztą Steven mi potem wszystko opowiedział...Boże co ja zrobiłem...Jestem strasznym skurwysynem. Izzy potem ze mną rozmawiał i wyjaśniał, że ona po prostu się źle czuła i musiał jej pomóc.. A ja nazwałem ją dziwką... No cóż przecież mogę podejść i przeprosić. Nie. To nie jest takie proste, jak się wydaje. Ja może nie powiedziałem tych słów na głos ale tak o niej pomyślałem. Nie wiem czy to nie jest gorsze. Zresztą jak ona się mogła czuć... I co ? Mam teraz tak powiedzieć "przepraszam" i oczekiwać, że tak po prostu wpadnie mi w ramiona? nie... To chyba tak nie działa..
Gładko przeszliśmy do piosenki Shadow of your love.
I nie stoję tam, gdzie nigdy nie stałem
W cieniu twojej miłości
Cieniu twojej miłości
Cieniu twojej miłości
Cieniu twojej miłości
Nagle ją zauważyłem. Stała opierając się o stolik. Miała zamknięte oczy a po policzku spływała jej łza... Lekko kołysała się w takt muzyki. Była taka strasznie krucha.. Tak bardzo chciałbym ją teraz przytulić. Poczuć zapach jej długich włosów...
Duże, czarne chmury wiszą nad twoją głową
Mam nadzieję, że słyszałaś, to co ci powiedziałem kochanie
Opowiesz, to co ci powiedziałem
Nie warto płakać, jesteś prawie martwa...
Steven.
Różowe hasając jednorożce wokół mnie nanannananana. Zatańczmy razem nannanan.
-Kiedy wreszcie ruszysz do miasta?
Do miasta, gdzie to wszystko się zaczęło.
Wydarł się Axl, i spłoszył moje jednorożce.
Zajebie go jak wrócimy..
Axl.
Szło gładko. Ludzie dobrze się bawili a mój lekki stresik już się ulotnił. Na scenie dobrze sie czułem. Niestety nasz kameralny koncert miał się za chwilę skończyć i trzeba będzie wrócić do domu. Do problemów. W szczególności do Duffa i Vic. Nie. Juz nie Duffa i Vic. Już nie byli razem. Chyba. Ale krzyczała strasznie... A teraz stała sobie przy jednym ze stolików i słuchała nas z zamkniętymi oczami. I wyglądała pięknie mimo malującego się na jej twarzy zmęczenia. Tak bardzo chciałbym aby nie była smutna, tak bardzo chciałbym jej wytrzeć łzy..ale no cóż nie jestem dobry w pocieszaniu kobiet. To nie tutaj.. W Los Angeles nie pociesza się kobiet w taki sposób..
Tak bardzo chciałbym..
Sprawiasz, że czuję się taki samotny
robię się taki samotny
robię się taki samotny, że mógłbym umrzeć.
Vic.
Ich muzyka... Mnie otacza...
Cieszę się, że Slash dał się namówić. Izzy co raz zerka w moją stronę jakbym miała się za chwilę rozpaść.
Znowu się martwi...
Nie może...
Nie chcę...
Nagle ktoś ciągnie mnie za rękę. Tracę chłopaków z oczu. Krzyczę, ale mój głos tonie w ostatnich taktach Hartbreak Hotel.
Ciemność.
-Myślisz, że to tak za darmo...- słyszę cichy głos Marka obok mojej głowy..
Czuję jego natarczywe ręce na sobie.
I chcę umrzeć...
___________________________________________
więc jeżeli twoje kochanie cię zostawiło
i masz historię do opowiedzenia
po prostu przejdź się samotną ulicą
do hotelu złamanych serc.
Genialne, mam nadzieje, że Vic wyjdzie na prostą i jakoś się jej ułoży ;)
OdpowiedzUsuńmvahahhah
Usuńnie tak szybko mój drogi Anonimie.
Zajebiste! Nie mogę się doczekać następnej części! Mam nadzieję ,że będzie z Duffem. Błagam tylko nie z Izzym ani Axlem. Duff rządzi ;P
OdpowiedzUsuńPokurviony anonimie...ona bd z axlem....prosze
OdpowiedzUsuńJakie cudne myśli Stevena podczas gry <3
OdpowiedzUsuńDuff kurna ogarnij dupę i porozmawiaj z nią, bo to ją wyniszcza. ;-;
A ten dupek Mark teraz ją kurwa zgwałci, tak?!